2020-08-26

[sprawozdanie] Obóz Loretto 17-21 sierpnia 2020

 Obóz 17-21 sierpnia 2020

    Obóz rozpoczął się w poniedziałkowy poranek. Chłopcy zostali przywiezieni przez rodziców. Mamy dużo w planach, intensywny czas. Zobaczymy, co nam się uda zrobić...

    Każdy obóz rozpoczyna apel. Krótka odprawa przed obozem, kilka słów wstępu, informacji organizacyjnych. Potem apel jest codziennie rano. Jego celem jest jakby ustawienie dnia, ćwiczenie dyscypliny. Ostatni apel był w wyjątkowych okolicznościach. Mieliśmy go nad samym Liwcem. Wspomnę o nim jeszcze kilka słów pod koniec.



    Pierwszym poważnym zadaniem na obozie jest pionierka. Jest to budowa prostych konstrukcji, niezbędnych w obozowym życiu. Oprócz standardowego rozłożenia namiotów, w tym roku wybudowaliśmy maszt (z flagami na placu apelowym), latryny (toalety), umywalnię, oraz śluzę (brama służąca do wychodzenia z obozu). Nad budową każdej konstrukcji czuwał inny Stary Wilk, jednak większość prac wykonywali sami chłopcy. Pod koniec obozu grupa wilczków zaprojektowała inną konstrukcję. Potem przy jej budowie ,,zatrudnionych" było także wielu innych chłopców. Na konstrukcji można było siedzieć, a także wejść do środka drabiną od góry. Był to jakby zadaszony domek. Chłopcy powiązali ze sobą żerdzie tak, żeby całość była stabilna. Wszyscy, wraz ze Starymi Wilkami, byli pod wrażeniem geniuszu projektantów i budowniczych.



    Mniej więcej w połowie obozu mieliśmy Wiosenne Zmagania. Są to takie jakby zawody sportowe. Zaczęliśmy od indywidualnej konkurencji, Biegu Wilczka. Każdy z chłopców miał do przebiegnięcia trasę, na której umiejscowione były różne przeszkody. Bieg z baniakami w rękach, slalom, bieg po żerdce i utrzymanie równowagi. Kolejne konkurencje były różne, jednak teraz wilczki rywalizowały już w szóstkach. Między innymi były to: sztafeta z kolegą na plecach, rzut do celu i w dal, czy ,,szczurek" (Stary wilk kręcił obciążeniem na sznurku, a wilczki musiały podskakiwać, żeby uniknąć kontaktu z liną i obciążeniem). Wiosenne zmagania zamykał turniej we Frisby. Emocje sięgały zenitu...



    Ważną częścią obozu jest ekspresja. Jest to śpiewanie, odgrywanie scenek i pląsów. Scenki odgrywamy na ognisku. Także przed Skałą Narady jedna z szóstek przygotowuje scenkę, o której potem rozmawiamy. W tym roku także sporo śpiewaliśmy, niestety jednak nie uwieczniliśmy tych momentów. Ekspresja pomaga w przełamywaniu nieśmiałości, czy kształtuje charakter chłopców.



    Pod koniec obozu miała miejsce Uczta Ikkiego. Wilczki, za zarobione wcześniej monety, kupowały materiały. Większość przedmiotów była wystawiona na licytacji, więc chłopcy musieli się dobrze zastanowić, ile są w stanie zapłacić za dany produkt. Z tego co chłopcy kupili, mieli stworzyć mapę dżungli. Niektóre mapy były interesujące... a już na pewno wszystkie były przepyszne...



    Moim zdaniem obóz był owocny. Chłopcy mierzyli się z różnymi trudnościami, co więcej robili to razem, co bardzo przysłużyło się wielu przyjaźniom. Pewną miarą rozwoju chłopców jest to, jak bardzo posuwają się w stopniach. Na obozie swoją Obietnicę złożyło aż trzech wilczków (odpowiednio Wojtek, Krzysiek i Janek), pierwszą gwiazdkę zdobyło 6 wilczków, a drugą 4 (niektórzy zdobyli dwie jednocześnie). Gromada przyznała także 25 (!) sprawności.





    Zamieszczam także linka do większej ilości zdjęć z życia obozowego.



    Obóz nie mógłby się odbyć bez Starych Wilków. Wykonali oni ogromną pracę, ich zaangażowanie było ogromne. Każdy z nich miał inne zadania i wywiązywał się z nich z nawiązką. Podziękowania należą się Baloo, Ko, Ikkiemu, Bagheerze, oraz Ramie.

Brak komentarzy: